Książkę „Nie musisz być szalony, żeby tu pracować” otrzymałam od wydawnictwa Znak Literanova. Autorem książki jest lekarz Benji Waterhouse, który opisuje swoje doświadczenia z pierwszych lat specjalizacji i pracy w brytyjskiej psychiatrii. Jako, że sama zasilam szeregi osób pracujących dla polskiej służby zdrowia byłam ciekawa, na jakie podobieństwa i różnice natknę się czytając tą lekturę.
Gdybym miała jednym zdaniem podsumować tą książkę, to byłoby to: lekkim tonem o bardzo ciężkich tematach. Autor z dużym poczuciem humoru opisuje swoje doświadczenia, przemyślenia, emocje, jakie wzbudzają w nim pierwsze lata specjalizacji i kontakt z systemem leczenia psychiatrycznego.
„Już w samym wyborze specjalizacji jest coś osobliwego. Dlaczego ktokolwiek przy zdrowych zmysłach decyduje się spędzić swoje zawodowe życie otoczony ludzkim cierpieniem?”
W książce nie brak również wątków osobistych autora. Dzieli się on między innymi swoimi własnymi doświadczeniami zarówno z czasów dzieciństwa, jak i momentu, kiedy podejmuje się po raz pierwszy pracy zawodowej. W zabawny sposób pisze o trudnych wspomnieniach z własnej młodości, łącząc je z wyzwaniami, z jakimi mierzy się w dorosłym życiu.
„O to moje wnioski z pracy w poradni: mnóstwo ludzi ma skomplikowane życie. A moją rolą jako psychiatry jest głównie dobieranie odpowiednich dawek leków, przepisywanie nowych, zmienianie starych i czekanie na to, co się wydarzy. Czyli leczenie dziwną i mało naukową metodą prób i błędów, które jednak wielu osobom daje potwierdzenie, że ich cierpienie jest jak najbardziej realne”.
W dobie szerzącego się również w Polsce dogmatu o medykalizowaniu wszelkich działań wobec osób chorujących psychicznie, ta książka pokazuje też drugą stronę leczenia opartego o „evidenced based”. Autor w trafny sposób poddaje refleksji kwestie chociażby dotyczące skuteczności leczenia medykamentami, które w badaniach często osiągały pozytywne wyniki ale niewiele częściej lub niewiele wyższe niż stosowanie placebo w grupie osób chorych z tym samym zaburzeniem. W ten prosty sposób pokazuje, jak bardzo psychiatria różni się od innych dziedzin medycyny, w której procedury postępowania mogą opierać się na dużo lepszych dowodach niż tylko słowa pacjenta o jego aktualnym samopoczuciu.
„W psychiatrii bardzo niepokojące jest to, że nigdy nie możesz być niczego stuprocentowo pewnym. Pracujemy otoczeni chmurą szarości, którą od czasu do czasu rozjaśniają psychodeliczne kolory szaleństwa. Nie ma dwóch takich samych przypadków choroby psychicznej. Istnieją tysiące różnych kombinacji symptomów, które mogą kwalifikować kogoś do diagnozy depresji.”
Autor pokazuje w książce jedną z dużych bolączek systemu leczenia: nie ma dwóch takich samych chorób, nie ma dwóch takich samych osób. Próby jakiegokolwiek ujednolicenia procesu leczenia osób, które cierpią z powodu trudności psychicznych, nierzadko jest tak naprawdę bliższe wypróbowywaniu różnych metod niż stosowaniu jednego, złotego, działającego na każdego schematu leczenia. Jest to bardzo bliskie moim obserwacjom tego, co dzieje się zarówno w polskich szpitalach, jak i w procesach psychoterapii. Jakże pociągające i utopijne byłoby przychodzenie co rano do pracy ze świadomością, że ma się jeden lek i jedną procedurę terapeutyczną, która zadziała na wszystkich z „danym zaburzeniem”, dzięki czemu osoba już za tydzień, dwa mogłaby wrócić do szczęśliwego życia i nigdy więcej nie obciążać finansowo służby zdrowia.
„Trudno jest przewidzieć, co może wydarzyć się w ciągu kilku miesięcy. Psychiatrzy są jak wyczerpani psychicznie, niewyspani synoptycy, którzy na podstawie jednego przelotnego spojrzenia na niebo muszą przewidzieć, czy w nadchodzących miesiącach przydarzy się burza z piorunami.”
Z dużą wrażliwością autor porusza w książce wiele bolączek publicznej służby zdrowia, które zauważam również w naszych polskich realiach. Niedofinansowanie psychiatrii, permanentny brak wolnych miejsc w szpitalach, kolejki do specjalistów (zarówno psychiatrów, jak i psychoterapeutów), rosnąca ilość osób potrzebujących wsparcia i przede wszystkim konieczność podejmowania niełatwych decyzji, co do czyjegoś leczenia w bardzo krótkim czasie przewidzianym na wizytę, w nadziei, że przez kolejne miesiące nic się pacjentowi nie przydarzy. Te niełatwe tematy autor opisuje na przykładzie pacjentów, których spotkał na swojej drodze. Książka, jak mini soczewka pokazuje nie tylko, z czym mierzą się oddziały psychiatryczne i poradnie zdrowia psychicznego, ale jednocześnie, z jakimi trudnościami i bolączkami zmagają się zwykli ludzie.
Na koniec jeszcze jedna bardzo ważna kwestia, którą porusza autor dotyczącą tego, z czym musi się zmagać osoba zajmująca się zdrowiem psychicznym i szeroko rozumianym pomaganiem. I nie chodzi tylko o trudności wynikające z samego systemu, jaki oferuje NHS (odpowiednik polskiego NFZ), ale przede wszystkim o tym, jakie konsekwencje niesie ze sobą ciągły kontakt z ludzkim cierpieniem. Psychiatria jest tu pokazana, jako konieczność ciągłego balansowania pomiędzy pewnością a niepewnością, bezradnością a wiarą, że kolejny lek na pewno już pomoże, opieraniu swoich diagnoz i przewidywań tylko i wyłącznie na podstawie słów i zachowania pacjenta, często bez możliwości uzyskania fizycznego dowodu, jak w przypadku złamania nogi czy zatrzymania akcji serca. Pomimo dynamicznego rozwoju medycyny, wciąż nie znamy sposobu, jak zajrzeć do ludzkiej głowy, aby uzyskać stuprocentową pewność, które nasze działania przyniosą pozytywny efekt, ani co tak naprawdę dzieje się w sercach i głowach osób, które cierpią. To stałe uczucie niepewności, balansowanie na wąskiej linii czyjegoś życia i zdrowia, bardzo często ma konsekwencje w postaci wyczerpania psychicznego, wypalenia zawodowego, depresji samych pomagaczy. Ten temat bywa zbyt często pomijany w społecznym dyskursie, a podejrzewam, że również w samym systemie szkolenia psychiatrów, psychologów czy psychoterapeutów. Idealistyczne marzenia o pomaganiu innym, mogą nie wytrzymać spotkania się z ograniczeniami systemu i ogromem ludzkiego cierpienia. Tym bardziej cenię tą książkę również za to, że i ten wątek pojawił się na przykładzie własnych doświadczeń autora.
Jeśli chcesz poznać realia psychiatrii i dowiedzieć się, jak wygląda praca w tym zawodzie, ta książka z pewnością jest wartą uwagi lekturą. Autor w przystępny sposób pokazuje, z czym muszą zmagać się nie tylko pacjenci, ale i sami lekarze. Polecam tą lekturę, warto!